Hej,
ten dział wydał mi się najodpowiedniejszy dla tematu, którego pragnę poruszyć.
Myślałem, na jakim forum zwrócić się z moim pytaniem, ale ostatecznie mówię sobie, że gdzie szukać ludzi światowych, jeżeli nie tu.
Nie mogę uzyskać spokoju przez ciągłe zastanawianie się, czy na wschodniej stronie świata istnieje taki zakątek, zbliżony do miejsc ukazywanych w niektórych filmach, których tytułów dziś już niestety nie pamiętam, które jednak wraziły się w moją pamięć właśnie z racji scen tego rodzaju malownicze, barwne miejsca ukazujących. Chciałbym, byście sprostowali moje wyobrażenie. A wyobrażam to sobie jako cudowne, pełne spokoju, zielone, rozgrzane w słońcu tereny odosobnione od cywilizacji, z niewielką społecznością tworzoną przez ludzi nieskażonych nieprzychylnym stosunkiem do człowieka, nastawionych wobec niego życzliwie, ciepło. W miejscu takim sens egzystencji nie sprowadzałby się do przepracowywania określonej ilości godzin, nie byłoby parcia na sukces, obecni tam ludzie skupieni byliby raczej na cieszeniu się swoim istnieniem, obce byłyby im troski spowodowane bezużytecznością życia, która sprowadza go do pracy i odpoczynku od niej, potrzebnym o tyle, by znowu do pracy wrócić. Byłyby w takim miejscu jakieś prace konieczne, żeby społeczność mogła funkcjonować, przeżyć, jednak nie byłyby one źródłem zmartwienia, tylko radości.
Chyba wyszła mi utopia. Ale może coś choć zbliżonego? Znacie takie miejsca?
Jasne! Pewnie jest ich wiele, np wyspa Pamilacan na Filipinach - godzina łodzią od większej wyspy, z 500 mieszkańców, prąd tylko w określonych godzinach z generatora, ciepło, byleś tylko miał się gdzie schronić, rano możesz iść poszukać małży, gdy jest odpływ, pozbierać jeżowce które można jeść, możesz złowić sobie rybke i ugrillować na skorupach z kokosa, posadzić jakąś roślinę, jakoś da się przeżyć :D Raj na ziemi, sam tam kiedyś jeszcze wrócę! ;-)