Zabrał mnie z Bydgoszczy. Pięćdziesięcioletni na oko mężczyzna, ubrany bardzo zwyczajnie w t-shirt i dżinsy, tak samo skromnym samochodem. Nie zauważyłam tego od razu, ale rzeczywiście miał w sobie coś arystokratycznego- może szlachetne rysy zdradzające niewygasłą jeszcze świetność, może dumnie wyprostowaną postawę. Po kilku wstępnych zwrotach grzecznościowych rozpoczął opowieść o rodzie von Kleistów, z którego się w prostej linii wywodził. Kleszczowie zamieszkujący Pomorze od conajmniej dwunastego wieku, o czym mówią najwcześniejsze żródła, byli bogatą i poważaną rodziną szlachecką. Wzlatując i upadając przetrwali do pierwszej wojny, kiedy to pod naciskiem komunistów zmuszeni byli rozproszyć się po kraju. Nadal pielęgnują tradycje, chociażby gruntownego kształcenia potomków- obaj synowie mojego kierowcy wykładają na polskich uniwerkach. W przydrożnym barze obejrzałam mapy, kserówki oryginalnych tekstów, herby... Dowiedziałam się, że facet jezdzi i szuka swojej rodziny. A wtedy- bum cyk cyk- skojarzyłam- ze w mojej miejscowości mieszka przecież kobieta o tym nazwisku. Obiecałam go z nią skontaktować, a on w zamian podał mi adresy firm, w których może szukać zatrudnienia mój brat marynarz. Podróż była bardzo przyjemna a po powrocie dostałam jeszcze telefon z troskliwym zapytywaniem, czy jestem cała i zdrowa oraz przyszłościowym zaproszeniem na kawę. Niestety, nie odezwał się więcej, ale poznał przynajmniej kolejną część swej familii- zbieżność nazwisk okazała się nieprzypadkowa. Ha, poza tym miał taki sam telefon jak ja, mianowicie siemensa sprzed dekady...Mnie nie stać na lepszy a on nie chce się z nim rozstać za żadną cenę. Kupił taki na Gibraltarze za kupę kasy, kiedy dopiero wchodziły na rynek. Magia kontekstu działa, nie mam już kompleksów:-)
po I w.ś. komuniści niewiele mieli do powiedzenia ani w niemczech ani w polsce( wktórejkolwiek części Pomoże), raczej po II w. ś. - to jakaś mała nieścisłość ale sprawdzę sobie raz jeszcze - takie skrzywienie zawodowe:)
ale historia ciekawa. wielu szuka swoich przodków, ale niewielu z determinacją zwłaszcza jaśli przodkowie nie pochodzą ze szlacheckich rodziń. a szkoda.