Forum dla autostopowiczów »
Opowieści i śmieszne historie
Kierowca, którego nie zapomnę
Napewno nie zapomnę ostatniego kierowce którego złapałem za Heilbronem(niem Zach) wracając z Paryża do Katowic .Gośc zrobil mi porzadny wyklad na temat religii ,przez całą droge staral sie mnie przekonać aby został swiadkiem jechowy..
horror
wracalem wlasnie stopkiem do Dublina, zatrzymal sie czarny samochod z ciezarowym tylem. Otwieram a kierowca trzyma zdrowo ujadajacego psa, po chwili wywalil go do tylu. kurcze jestem zaproszony to wsiadam. rozwijam swoja opowiesc, kierowca cos odpowiada a ja widze ze jego policzek i szyja sa zbryzgane krwia, spuszczam wzrok na plecak co go na kolanach trzymam, moj plecak i koszula tez sa we krwi. boje sie ruszyc bo a nuz to ten facet ktory szlachtowal dziewczynki po lasach (bylo o tym glosno) On patrzy na mnie i robi wielkie oczy... Po chwili zrozumielismy ze pies mial rozciete dziaslo.
... a ja nigdy niezapomne dwoch kierowcow, choc bylo to juz pare lat temu... Pierwszy to Norweg, Ivar, ktory wozil mnie i mojego kumpla po Norwegii ze wschodu na zachod, z zachodu na wschod... Bylismy z nim w stalym kontakcie telefonicznym i kiedy tylko byl gdzies w podrozy dzwonil do nas, pytal gdzie jestesmy i zabieral nas stamtad. Zwiedzilismy z nim kawal Norwegii. Na koniec naszych podrozy po Norwegii zaprosil nas na obiad do siebie... wspanialy czlowiek... a drugi kierowca, ktorego niezapomne to Scott, ktory zgarnal nas w Calais i przewiozl przez granice francusko-angielska. A ze bylo to juz pozno wieczorem, postanowil zabrac nas do swojego domu, gdzie spedzilismy noc. A potem pozwolil nam rozbic namiot w swoim ogrodzie i mieszkalismy tam przez tydzien. Pomogl nam rowniez znalezc prace. A wyjezdzajac z Anglii odwiedzilismy go... Jazda autostopem to naprawde jazda!!! Nie ma innego sposobu podrozowania tak ekscytujacego, tak pieknego i pelnego przygod(no moze poza lotem samolotem, kiedy dotykasz chmur... ale to i tak co innego)...
1.Nasz rekord-stanęłyśmy na poboczu,wyciagnęłysmy rękę i zatrzymał się pierwszy samochód który pojawił się na horyzoncie-miłe małżeństwo w camperze
2.Kolejny(choć skromny) rekord-tym razem najdłuzsza pokonana jednorazowo trasa-łapałysmy stopa z Berwick-upon-tweed chcąc się dostać do miasteczka Wakefield pod Leeds w Yorkshire-zatrzymal się młody facet w sportowym samochodzie z róznym bajerami-poczatkowo twierdzil ze jedzie do Londynu ale musi sie zatrzymac na kilka godzin w New Castle,potem zmienil zdanie i chcial nas wysadzic w Leeds,a skonczylo sie na tym że podwiozl nas do samego centrum Wakefield:)
3.Pan który wiózł nas z jakiejś dziury w Szkocji do Stirling-wiedział że chcemy zwiedzi miasto a potem jechac dalej do Edynburga-zadzwonił do kolegi by zapytac się gdzie jest najlepsze miejsce do łapania stopa ze Stirling do Edynburga,pokazał nam to miejsce,po czym zawiózł nas pod sam zamek w Stirling:)
o tak, był taki jeden :P za Frankfurtem (granica) zatrzymały się dla mnie i koleżanki z którą jechalam 2 tiry. ja do jednego wsiadlam ona do drugiego. sredniawo znam niemiecki a facet tylko kilka slow po angielsku a tak po szwabsku. zrobil mi wyklad jak nie lapac stopa w Niamczech (ze moga mnie wzias za 'szukjacą męża' - jak to okreslil :P) nadrobil kilka kilosow zeby mnie podwaiesc do samego Berlina. byl maksymalnie mily, chcial mnie do Hannoveru ze soba zabrac :P do tego byl maxymalnie przystojny (LOL hehe), otwarty , grzeczny i caly czas usmiechniety no i sposob w jaki sie ze mna pozegnal mnie po prostu powalil - jedyny kierowca tak serdeczny, jakbysmy sie znali od lat :)
ah tak i miał na imię Heinrich :P
koleżanka za to miała gorzej bo tamten ani slowa po angielsku - ona zreszta tez nie bardzo a niemieckiego to wogole nie zna, wiec cala podroz przemilczala hehe
Ja nie zapomnę do końca życia jak za Warszawą przy tym wielkim hipermarkecie Janki na wylotówce Wrocławskiej wystawiam rękę zatrzymuje się pierwsze auto wsiadłem do środka po rozmawiałem z kierowcą i okazało się że jest trenerem młodzieżowej kadry Polski w łyżwiarstwie szybkim Pozdrawiam bardzo tego pana ;]
Łapałem kiedyś stopa z kumplem w Norwegii. Zatrzymuje się samochód ale 2 osobowy, z paką. Dodatkowo kierowca ma pasażera. Myślę sobie fajnie, wpakują nas do tyłu, będzie się można wyłożyć na podłodze. Wysiada kierowca, my lecimy z tobołami. Otwiera drzwi z tyłu ale jednocześnie powstrzymuje nas ręką. Grzebie chwilę w pace, daje nam po książce i odjeżdża. Książką okazała się być biblia. Po norwesku. Z bogiem.
facet w maluszku z okolic Myszkowa.. musialem sie spieszyc, bo troche przyblokowal ruch i nie mialem czasu sie przygladnac - a trzeba bylo. pomijajac juz wiek samochodu, pamietajacy pierwszy swit Srodziemia. Jak tylko ruszylismy okazalo sie, ze gosc jest ciezko pijany malo tego, ostro pil dalej po drodze. Przy czym chcial pokazac jaki to on nie jest uprzejmy i NIE CHCIAL MNIE WYSADZIC, tylko wciaz pytal gdzie mnie jeszcze podrzucic..
złapałam kiedys (jakies 3 latan temu) w austrii niesamowicie sympatycznego czecha, facet jechał do wiednia załatwiac jakies formalności zwiazane z jakimiś międzynarodwymi rozgrywkami softballa (podobno coś podobne do baseballu w Pradze, dał nam swoją wizytówkę i powiedział zebysmy sie podali za jego znajomych i pokazali ją bramkarzowi to nas wpusci na mecze ;D (ale do pragi sie nie wyrobiliśmy niestety) ponadto miał w samochodzie pudło z czymś co nazywał "zawijcem z makem", a co okazało się zwykłym makowcem (takim sklepowym pakowanym) i całą droge nas nim pasł :)
Kiedyś jechałam z Łodzi (chyba) do Warszawy z strasznie przystojnym litwinem, miał chyba z 24lata, tak bardzo mi się podobał że pojechałam aż do granicy zamiast wysiąść w Warszawie;)
napewno nie zapomne kierowcy ktory opowiadal mi ze wyrosly mu trzecie zęby...
Pamietam jak kiedys wracalem z Poznania do Miroslawca. W Pile zatrzymalem prezesa jakiej waznej firmy ze Szczecina, ktory mial wlasnego kierowce... Po przejechaniu 10 km. owy prezes przesiadl sie do tylu i razem z nim wypilem 0,7 wyborowej... :) Naprawde bardzo mily czlowiek...
W roku 2006, kiedy jeszcze święciłem miłość do ukochanej, wybraliśmy się stopem z Poznania nad morze, dokładnie koło Kołobrzegu (Sianożęty). W miarę szybko zatrzymał się samochód z kierowcą, jak się później po rozmowie okazało, marynarzem i amatorem małych samolotów, typu awionetka. Szanowny pan jechał do Piły... na lotnisko. Zabrał nas ze sobą i oprowadzał po hangarach. Myślałem, że weźmie nas samolotem nad morze, ale niestety skończyło się na lataniu na sucho. Miałem sposobność zasiąść za sterami dwusilnikowego dwupłatowca, z czasów wojny w Wietnamie. Na zakończenie wywiózł nas na wylot... Miło było;)
1! Napewno nie zapomnę kierowcy ktory zabrał mnie i mojego chłopaka swoim Tirem- Facet o długich blond włosach ,matrixowych okularach i dłuugiej brodzie w 15 min bo tyle zajeła nam podróż z bliżej nieokreślonego miejsca do Mszany Dolnej, opowiedział nam całe swoje zycie.miedzy innymi że jedzie z Gdyni do Zakopanego na rozprawę w sądzie i że jego była nie chce mu oddać dzieci.mało z tym - opowiedział nam rownież jak to preferujac handel wymienny robił interesy zamieniajac sie grzybkami halucynogennymi na odpowiednia ilośc marihuany itp itd...
strona 3 z 7
Przejdź do strony:
1 2 3 4 5 6 7