Forum dla autostopowiczów »
Opowieści i śmieszne historie
Kierowca, którego nie zapomnę
2! poznajac miłego gościa z Warszawy ja i moja kumpela zjezdziłyśmy fajnym BMW całe bieszczady z nim od deski do deski zaliczając każdą karczmę po koleji. Miał facet gest... :D
3! Kiedy łapałyśmy z ta sama kumpelą dłuższą chwilę stopa z Wetliny, z zawrotną szybkością przejechał sportowy samochod obok nas. gdy po mignieciu w oddali postanowili że nas wezmą, wrócili spory kawałek na dobrym gazie na wstecznym... wsiadamy- okazało się że.. studenci na wakacjach:D. jechalismy przez cudowne bieszczady z nimi ponad 160 km/h i ogladałysmy ich zdjecia na aparacie gdzie przeważały gołe dupy czy cycki tych cudownych ludzi :D
Było kilka takich przypadków, że niemal płakałam razem z panami po wysłuchaniu ich historii. Po wysadzeniu musiałam chwilkę posiedzieć i przetrawić to, co usłyszałam. Bardzo ich wszystkich miło wspominam i życzę jak najlepiej.
wyjątkowi byli tez dwaj kulturyści (do tej pory nie wiem, jak udało im się mnie przekonać, żebym wsiadła), pierwszy raz mogłam tak naprawdę się przekonać, jaka to krzywdząca opinia, że to półgłówki ;> zabawni, przesympatyczni, baardzo inteligentni i całkowicie poświęceni temu co robią.
Hm, wczoraj jadąc stopem z Lublina do Poznania przez W-wę, doświadczyłem sympatycznego zbiegu okoliczności. Będąc na wylocie za W-wą zatrzymał się kierowca, który wiózł mnie dwa lata temu na tym samym odcinku. Pierwszy raz mi się tak niebywała rzecz przytrafiła. Najpiękniejsze jest to, że dialog z owym panem, opływa w wzniosłość i urok. Jak mawiał ks. Tischner: wolności nie osiągniemy poprzez lekturę ksiąg, lecz przez spotkania z ludźmi, którzy są wewnętrznie wolni. I ja dzisiaj czuję się bardziej wolny, niż przed jazdą...
Pare dni temu wracając z kulmplem z Lublina, na Trasie Lublin-Rzeszów jakieś 30 km przed Kraśnikiem zatrzymało się nam 2 typów w osobówce, jeden leciutko podpity cały czas sączył browarka. Po jakiś 20 minutach jazdy dostrzegł Tirówki na drodze i poprosił kolege zeby stanąć. My z kierowca około 20 minut czekaliśmy aż załatwi sprawe zeby jechać dalej:)
Jadac do Barcelony znalezlismy sie z kumplem we wloskiej miejscowosci-Suza skad trasa prowadzi prosto przez Tunel de Frejus do Hiszpanii.Pech chcial ze wszyscy ktorzy nas mijali wymachiwali dziwnie rekami co jak sie pozniej okazalo oznaczalo ze trasa jest zamknieta bo w tunelu akurat tego dnia wybuchl pozar(taak wedrowcom to zawsze wiatr w oczy hehe)Lapalismy dosyc dlugo az zatrzymal sie Peugeocik załadowanyyyy z tylu na maxa, a z przodu 2 francuzow :> do dzis wspominam pol godzinne przepakowywanie sie zebysmys ei tylko jakos zmiescili,a pozniej wjazd na wysokosc ponad 2000m, nocne rozmowy, rozpalenie ogniska na tarasie dawnego,opuszczonego baru czy czymkolwiek to bylo i te francuskie winaaaa (i nie tylko) hehe spanie pod golym niebem na tej wysokosci jest na tyle fajne ze budzisz sie o 5 rano i nie widzisz kogos kto sie obok bo taka mgla jest :P Tak nam sie z chlopakami dobrze gadalo ze podwiezli nas ponad 100km dalej niz sami jechali :-)
Ostatnia wycieczka z Krakowa do Zakopanego. Łapiemy z koleżanką na pierwszym zjeździe z hajłeja za Myślenicami (ciężko wymarzyć sobie gorsze miejsce)po paru minutach, słyszymy przeraźliwy pisk opon i trąbienie kierowców jadących za tirem, który zatrzymując się spowodował niemalże karambol :D Kierowcą okazał się być przemiły Serb, niestety ze względu na barierę językową, nie porozmawialiśmy za wiele.
podczas mojego pierwszego euro-tripu (jakiś miesiąc temu) do Portugalii razem z koleżanką spotkałyśmy na parkingu w Dreźnie Irka - kierowcę TIR-a z 35-letnim stażem. Zawiózł on nas aż do Madrytu i potem znalazł następnego kierowcę który dowiózł nas prawie pod granicę portugalską..podczas podróży robił nam kawę, herbatę, gotował obiadki a na koniec dal cały plecak jedzenia, było prawie jak w domu. Nawet zmienił trasę byśmy szybciej były w Madrycie i złamał zakaz poruszania się TIRów po Francji w weekend!!
To ja i dodam tu swoje 3 grosze :) takich kierowców których nie zapomnę jest kilku, na których natrafiłem wraz z kumplem na trasie do i z Czarnogóry
1) śmieszny pan prowadzący TIRA z węgier opowiadajacy o cenach prostytutek z całej europy :) cały czas mówił " fantastico"
2) super gościu z którym przejechałem całą bośnię i zabrał nas (tj. mnie i kumpla ) na obiad do sarajewa
3) zboczeniec który się pytał " Ty sem jebal crnogorska diewuska?" na co gdy ja mowilem "niet" to on": jebat ch*J Kaine problem" pokazujac seks oralny...to był istny hard core
4) serb nacjonalista który nie nawidzil chorwatów, bardzo miły gostek poza tym ze : chciał spalic dom podolskiego i klose bo grają dla Niemiec, mowiac o tym, ze gdyby jakikolwiek serb zagrał dla chorwatów to by była wojna :)
1 BMW jadace kolo 200 km/h i kierowca wyprzedzajacy na 3
2. Ksiadz ktory udawal ze nic nie wie o kosciele i mowil zeby mu powiedziec co nie co
3. Facet ze srednia prenkoscią 180 i mowi zeby nie zapinac pasuw bo to i tak nic nie pomoze
4. Stop zlapany o 5 rano w centrum Paryza, ciezarówka a w niej murzyn ktory odwiózl nas w poblize naszej dzielniecy
5. Azjata ktory po murzynie odwizl nas pod sam dom
Wiadomo kazdy jest w sumie wyjakowy
faceta wiozącego na tylnym siedzeniu pojemniki z byczą spermą.
oj bzlo tego troche Ł0
1. LBN do ZMC. kierowca tira zabrał mnie i kumpele. wracal z hiszpanii, czestował nas hiszpanskimi cukierkami i piwem w takich smiesznych malych puszkach. ale fajki juz mial ukrainskie. fotoradar zrobil nam zdjecia jak wypinalam tylek do szyby wyjmujac kolejne piwa spod wyrka. pozdrowienia dal niego i jego brata tomka ktorego imieninowym piwem bylysmy czestowane:)
2.Ta sama trasa. Jade na weekend do domu. Plecak, tona bagażu, boken na plecach, bojowki na Tylku Zatrzymuje się gosciu jakims gratem bez przedniego siedzenia. Po przejechaniu kilku kilometrow skreca w las i nieśmiałym glosem sklada mi propozycje do odrzucenia. Zjechałam faceta wysiadlam i lepie dalej. Zatrrzymal się mlody człowiek i pyta się co ja tak w srodku lasu stoje. Opowiedzialm mu cale zdarzenia a on bierze CB do reki przedstawia się jakims stopniem i stanowiskiem i posyla za zboczencem patrol policji (Lol). Okazalo się ze to policjant w cywilu wracal z jakiegos szkolenia
1Facet jeździł jak ostatnia fujara i wydzieral się na innych kierowcow ze „to same pedały”!!
2Zatrzymuje się rozklekotany Merc 4 gosci w srodku jakos się władowałyśmy. Wracali znad wody szyby parowaly i ogolnie było slisko o lepko. Nie schodzili poniżej 120/h w pewnym momencie zaczęło im się dymic z radia, a rozmowa była o tym co zdążył a czego nie zdążył naprawic kierowca
kierowca, ktorego nigdy nie zapomne, to ten ktory probowal mnie uprowadzic i zgwalcic. jego nie zapomne do konca zycia. a poza tym to w pamieci pozostaly mi tylko nieliczne jednostki.
Jest ich dużo, większość z nich pozostanie w mojej głowie do końca życia. Wiele sytuacji było wartych zapamiętania. Od wyjątkowej bezinteresownej pomocy, po chwile grozy. Opiszę tylko 2 sytuacje pokazujące jak bardzo mogą różnić się ludzie.
Wyobraźcie sobie dwie postacie na wąskiej dróżce. Tak jest to dwóch facetów z wyładowanymi plecakami poruszających się mozolnie w skwarze południowego słońca, zmierzających nieuczęszczaną drogą w kierunku granicy Słowacko-Węgierskiej. Jesteśmy załamani, kolega ma kontuzję nogi. Z determinacją zatrzymujemy każdy mijający nas, raz na 10 min :) samochód. Nagle ku naszemu zaskoczeniu zatrzymuje się nam pani w czerwonej skodzie 105 :). Nie dość, że podwiozła nas do granicy (2 małe kioski ;p), to postawiła nam bilety na pociąg do najbliższej większej miejscowości Miskolc, pomimo naszych usilnych protestów :).
Kolejna sytuacja wydarzyła się w Polsce na drodze krajowej nr1. Jechałem z moją byłą dziewczyną. Zatrzymał się nam ambulans. Kierowca od samego początku wydawał nam się dziwny. Mówił do nas bardzo szybko i przeważnie próbował obrażać. Co chwila wyprzedzał na trzeciego. Zachowywał się trochę jakby był po pewnym narkotyku :). Nagle temat rozmowy stał się bardzo niewygodny. Zaczął opowiadać, że był kiedyś w więzieniu, że Hitler miał rację, oraz o wydarzeniu, o którym niegdyś było głośno w telewizji, a mianowicie o noworodkach w beczkach po kapuście... Na zawsze utkwi mi w pamięci jego pytanie: "Jak myślisz jak wygląda taki noworodek w słoiku? Czy jak ogórki kiszone?" Domagał się bardzo odpowiedzi ode mnie więc mu wypaliłem, że jak flaczki w słoiku... Starałem się jak mogłem zakończyć tą rozmowę która chyba była najbardziej niewygodną rozmową w moim życiu.
A ja jechałem w Bieszczadach jakieś pół godziny z gościem, który cały ten czas opowiadał jakie miał w życiu wypadki :). Jak mu samochód dachował, jak jego żonie złamało połowę żeber etc. Ale szczęśliwie dojechałem :)
strona 4 z 7
Przejdź do strony:
1 2 3 4 5 6 7