Forum dla autostopowiczów »
Opowieści i śmieszne historie
Kierowca, którego nie zapomnę
ja też jechałam kiedyś z kierowcą, który siedział w więzieniu. - Sprawy gospodarcze - uspokoił zaraz po swoim wyznaniu, po czym zaczął opowiadać o znajomych z więzienia. Jeden z nich zabił swoją konkubinę za to, że on chciał oglądać mecz, a ona Modę na sukces.
Kiedys jechałem pociagiem do Poznania z gosciem ,ktory tego samego dnia wyszedł z kryminału.Mowił,ze jak szedł tam to telefony komorkowe były tylko w amerykanskich filmach a fiat Cinquecento wchodził do produkcji :)
Też miałem kierowce: dres, lat 28, łysa głowa 2x2, samochód sportowy itd. Opowiadał że siedział w więzieniu za kradzież aut itd. Mówił ze zatrzymywali na "policjantów" po czym kradli samochód, jak ktoś się sprzeciwiał to ciężko z nim było.Do tego szanowny kierowca wyprzedzał na 3, nieraz prawą stroną, zapierdzielał 180 na zakrętach.Taką podróż miałem przez 60km. Byli też tacy co stawiali obiady, dzieli się ciastem, słodyczami itd. Jak by nie było wszystko wspominam z uśmiechem na twarzy:)
Jeśli komuś chce się wiedzieć;) to na ogół było miło... a ciekawe przypadki to: 1. Turek, który mimo bariery językowej (znał tylko ojczysty język) próbował mnie przekonac, że on jest "super" a nasze dzieci będą "ok";) 2. dwóch policjantów, z którymi zajechałam po drodze do ich matuli, bo musieli gniazdko przykręcić.. 3. Pan w kowbojskim kapeluszu, który od roku mieszkał w Teksasie opiekując się staruszką i jej kortem tenisowym i kochał Amerykę, bo można sie najeść za 5$ 4. Pana w srednim wieku, który twierdził, że całe życie chciał podróżować, ale jego żona boi sie nawet do miasta pojechać 5. Pana Holendra, u którego w aucie wypadł mi telefon, a on jeżdził do wieczora po ulicach szukając mnie;) Za tych i za innych ludzi, WIELKIE DZIĘKI:)
A ja dziekuje wam wszystkim za świadectwo podróży.Rozbawiłem sie na maksa.A propos mojego kierowcy ktorego nie zapomne to kierowca autobusu PKS ktory nas zabral na jakiesjs mazurskiej drodze(bylismy dobrze zrobieni to juz nie wiedzielismy co lapiemy :p),poczatkowo myslelismy ze trzeba bedzie placic ale kierowca mowi siadajta wy studenciki to my po piwku obok kierowcy,100% sielanka :p i sedno:za pierwszym rzedem siedzen na ktorych siedzielismy byla pani z wioski w chuscie zaraz po tym jak sie zorientowala ze my nie musielismy placic do kierowcy z mordko wyskoczyla a on na to ze spokojem wzial sie zatrzymal i poszedl sie odlac obok przystanku ;d Pozdro
Hahaha no niezła historia, ale się uśmiałem z tego :D
ja myślę, że sam byłem kierowcą, którego trudno zapomnieć. Jechałem późno w nocy pustawymi ulicami Krakowa, mknąc moim maluszkiem lewym pasem na alejach 3 Wieszczów zobaczyłem jak idący chodnikiem chłopak nieśmiało macha na nieliczne auta. Nie mogłem się zatrzymać ( lewy pas) więc na najbliższej przełączce zawróciłem i znowu jadę w stronę gościa. Tym razem już nie machał (pewnie zniechęcony), a ja się zatrzymuję i macham, żeby wsiadał ;-) Gość nieco skonsternowany pyta "o co chodzi" (bo przeciez nie machał), a ja mu mówię, że zawróciłem, żeby go podwieźć ;-)))) Teraz jak o tym myślę, to dochodze do wniosku, że można by mnie wziąść za jakiegoś zboczeńca, psychicznego, czy w najlepszym wypadku wartiata ;-) Bo kto to widział, aby tak się starać by kogoś podrzucić, jeszcze w mieście ;-)
ha! Tez kiedys zawrocilem zeby wziac autostopowiczow, ale niestety przez ta minute co mi zajelo zawrocenie i dojazd do nich spowrotem to juz ich ktos inny zabral :(((
i tu potwierdza się zasada, że jeśli ktoś był/jest autostopowiczem, to i siedząc za kierownicą takowych zabiera :)
niezapomnę: Miłej kiobiety (kierowca) i jej facet czy też znajomego którzy godzinke temu pod sam dom mnie zawieźli nadrabiając jakieś 5 km drogi ;) Bo jak to stwierdzili "czym ja się dostanę do MIkołowa?... to gdzie dokładnie chcesz dojechać?... OK ;)"
No ja jechałem kiedyś z gościem, który miał w samochodzie kota, który był przypięty smyczą, to tylnego zagłówka, no i normalny taki sobie śliczny, czarny kot. Jedziemy sobie z moim kumplem i dziewczyną. Jednak w pewnym momencie zaczęło śmierdzieć, ale nie byle jak, bo to było tak nieznośne, że nasz kierowca aż zamknął okno tłumacząc się, że "koto się stresuje". Okazało się, że jadą do weterynarza, a czarny przyjaciel kierowcy, jak się denerwuje, to popuszcza. Do dzisiaj wspominamy kota śmierdziela, a to był chyba jedyny stop w moim życiu, przy którym modliłem się, żeby jak najbliżej nas wysadził
pamietam goscia, z ktorym jechalem, ktory byl weterynarzem.... i twierdzil ze jedzie wlasnie zapładniac krowe, a na tylnym siedzeniu leżały dwa kilkunastokilogramowe baniaki z zamrożoną w ciekłym azocie... spermą byków. a gość opowiadal o tym z taką pasją i zafascynowaniem ze az milo sie sluchalo :P
opowiadal ze szczegółami jak sie zapladnia krowy, pokazywal jakies narzędzia, ktorymi to robi itd ;)
było ich wielu - i do zapamiętania z różnych względów - i dobrych i złych;] ale na pewno nigdy nie zapomnę Davida i Mary, którzy wzięli mnie i moje dwie koleżanki z Granady do La Herradura (niecałe 90 km), i przez trzy dni, codziennie, podjeżdżali pod nasz kemping autem i zabierali nas na obiady i kolacje do nadmorskich restauracji, wzięli też nas na przejażdżkę swoją łódką po całej zatoce - było bosko:) i jeszcze nas przepraszali że nie mogą przenocować nas u siebie:P a co najśmieszniejsze oni nic po angielsku a my jeszcze wtedy nic po hiszpańsku - ale jakoś, dziwnie dogadywaliśmy się bez problemu:P
Ktoregoś pięknego letniego dnia, wracając do domu (wa-wa -> 3 miasto) na trasie Łomianki-Płońsk podwoził mnie pewien biznesmen, śpiewając przy tym Leonarda Cohena ... w języku polskim, w jego autorskim tłumaczeniu!
Wczoraj Wracając do Domu Warszawa-Częstochowa (jechało nas 2 kumpli) koło reala za Okęciem zatszymał się TIR kierowca i kobieta w Środku za chwile zabrał jeszcze jednego do Częstochowy jechaliśmy w 5 osób w Kabinie TIR-a.
Kierowca był fanem muzyki ja miałem ze sobą gitare i on starał się nam pokazać ze jest spooko gościem i śpiewał co tylko wpadło mu do głowy nie licząc wierszy mówionych po Rosyjsku i opowiadanie patentów z Jego szkoły zawodowej gadał z nami na wszystkie tematy najgorsze było to ze jedyne (tak mu się wydawało angielskie słowo to TRALALALALA) ponieważ tak śpiewał nowe zagraniczne piosenki Magiczny tekst który powiedział do kolegi na radiu "Trzymaj się Ściany i Majtek Mamy" często się zdażają dobrzy agęci w ten sam dzień rano okazało się ze jedziemy z księdzem dowiedzieliśmy się tego gdy wyskocczyliśmy zeby ratować Faceta z wypadku a tu nagle nasz kierowca udzielił mu namaszczenia (NAJLEPSSZY JEgGO TEKST {We Wrześniu jade na misjie do Mołdawii na 5 a moze i 10 lat } jak to czas mało robi w życiu tego człowieka !!!
Pozdrawiam do zobaczenia na drodze i nie tylko jutro w nocy jedziemy nad Morze KOŁO USTKI Będziemy mieć gitary i pełno uśmiechu zagadaj jak nas zobaczysz :P
strona 5 z 7
Przejdź do strony:
1 2 3 4 5 6 7